koziolek - 2009-02-22 21:28:16

Z tego co sie orientuje mafia musi sama wymyślać opisy morderstw?? Hmm night wybawisz nas na dzień dobry?:]

POLfan - 2009-02-23 14:32:19

Godzina 19:30, na niebie już widniała ciemność, Idziol postanowił odwiedzić Pub u El Siete, gdzie umówił się podobno z jakimś bliżej mu nieznanym informatorem.
Wszedł do lokalu, a wszyscy odwrócili głowy w jego stronę, dziwna atmosfera napięcia, jakby obca dla tego miejsca. Co zdziwiło go, wszakże bywał tu już niejednokrotnie. Ruszył chwiejnym krokiem do baru. Barman spojrzał na niego podejrzliwie, Idzol odwzajemnił to spojrzenie. Sztyletowali się tak dobre 2 minuty i barman zapytał drżącym głosem.
- Podać coś?
- Tak, whisky z lodem- odrzekł od niechcenia Idziol
Barman odwrócił się do niego plecami nalewając whisky. Po chwili podał mu je, a jego ręka nie zadrżała. Mężczyzna nie myślac wiele łyknął zdrowo. Ostatnie  co zobaczył zanim osunął się na ziemię to przepraszający wyraz twarzy barmana... 



Dobra, taki sobie opis mordu...  Moze Night Wish cos lepszego napisze :)  Jesli nie, wyśle to :]  Ale niech  to ktos jeszcze przerobi co zmiesza style....

Najtłiszka - 2009-02-23 17:46:39

Koziołek... moje morderstwa są... zbyt kobiece, ale postaram sie coś skrobnąc po męsku później. Jutro mam pogrzeb, i niezbyt mi pasuje zabijac nawet nierzeczywiscie jakakolwiek osobe. Ale zebysmy mieli dobre wejscie, dopisze koncowke ;)

(...) Niedlugo pozniej mieszkancy zebrali sie w Praku milosci i przyjazni. Na najstarszym drzewie wisial powieszony Idziol. Widok bylby mniej wstrzasajacy gdyby nie wydlubane oczy, ktore spogladaly na niego z lawki stojacej nieopodal.

Ole!

koziolek - 2009-02-23 18:01:05

(...)Na czole zmasakrowanego wisielca można było zauważyć krwawe rozcięcia, które po połączeniu stworzyły złowieszczy oraz proroczy napis, który nie pozostawił już nikomu z gapiów wątpliwości...

"WRÓCILIŚMY"


Jak się wam podoba można dodać:)

POLfan - 2009-02-23 18:06:47

A  miał byc łagodny mord :P 
Dla mnie bomba :)

Najtłiszka - 2009-02-23 20:04:59

Dobra opcja, pisanie wspolne morderstw, style sie tak przemieszaja ze masakra. Coz, panowie, obym miala jakiegos nosa z tym idziolem, no ale ;)

POLfan - 2009-02-24 14:50:42

Zaciągnęli  go we trzech do piwnicy jednego z domów na ulicy Młodości Blanco gdzie przechadzał się rozmyślając.  Przywiązali go do krzesła, JB patrzył na nich, lecz nie mógł ich poznać gdyż twarze ukryte mieli pod kominiarkami
- Wy…  – wrzasnął patrząc jednemu w oczy lecz nie zdążył dokończyć, oberwał pięścią w twarz.
- Skup się! – powiedział jeden z mężczyzn i wbił JBarezowi dwa wielkie co najmniej mierzące pięć cali gwoździe po jednym w każdą nogę. JB krzyknął z bólu.
- Skupiony?! – zapytał drugi przyczepiając do gwoździ dwa zaciski podłączone do głównego źródła zasilania w domu.
-  Co o nas wiesz? Nadal zamierzasz węszyć? – pytali lecz JB tylko się uśmiechnął lekceważąco i splunął jednemu w twarz, ten spokojnie wyjął chusteczkę, wytarł się nią i upchnął ją JB między zęby. Włączyli przepływ prądu, JB gdyby  nie  owa chusteczka pewnie wrzeszczał by z bólu a tak słychać było tylko jego jęk, trwało to dobre 10 sekund i napastnicy wyłączyli prąd i wyjęli JB  chusteczkę. Cały dygotał.
- Tutaj nie ma przerw w dostawie prądu, jedno pstrykniecie i będzie płynął przez cały dzień. To jak?  Dogadamy się? Przestaniesz węszyć? – nie zrobiło to większego wrażenia na JB, ponownie splunął a napastnicy ponownie brutalnie włożyli mu chusteczkę do ust i włączyli prąd. JB zrobił się siny na twarzy, oczy wychodziły mu z orbit, tkwiło uwięzione w nich przerażenie. Minęło kolejne 10 sekund i wyłączono prąd.
- To jak? Przestaniesz kozaczyć? Przestaniesz węszyć albo odłączą Cię dopiero wtedy gdy  przyjdą odciąć prąd za niezapłacone rachunki!
- Przestanę – powiedział drżącym głosem JB
- Na pewno? – zapytał jeden z mężczyzn podchodząc do włącznika prądu
- Tak! Na pewno! Przysięgam… Proszę – krzyczał JB zalewając się łzami.
- Wierzymy Ci, ale to Cię nie uratuje – i wyszli włączając przepływ prądu i rzucając ostatnie spojrzenie na przerażoną twarz JB…


Oczywiście jakiś wstęp  by się przydał , ale nie mam pojęcia co ;/ Mozna nick kogoś innego wstawić jak byśmy kogoś innego mordowali a i zakończenie jakieś  jeszcze by można dodać, poprawić ewentualnie składnie :)
Więc przerabiajcie jak co :)

Najtłiszka - 2009-02-25 15:39:21

Gangster biegł co sił w nogach. Polecenie od szefa wyraźne, a czasu bardzo mało. Gdy dotarł na miejsce, odetchnął nim spojrzał w okno. Jego ofiara była tam, gdzie powinna. Założyła płaszcz i otworzyła drzwi. W tym momencie gangster rzucił kamieniem w tylną szybę. Ofiara przystanęła, obróciła się i chwyciła do ręki broń. "Cholera. Tego w planie nie było" - pomyślał gangster. Mimo to zdołał wejść do domu przez uchylone drzwi. Poczekał chwilę, aż ofiara wróciła do przedpokoju i skierowała się do drzwi i zawołał: "Dokąd to się wybieramy?" Strzał, na ślepo, ofiara nie mogła go widzieć.
Gangster zaryzykował wychylenie się z za kanapy, padło kolejne kilka strzałów, dostał w ramię. "Cholera" - pomyślał. Ofiara już wybiegła przez otwarte drzwi. Gangster pobiegł za nim, oddał kilka strzałów, trafił go w plecy. Ofiara upadła. Gangster kopnął go i ciągnąc za włosy zaprowadził na ubocze. "Trafiłeś mnie, skurwysynu. Do tego mnie wkurzasz i masz krzywy ryj" - po tych słowach Gangster wyciągnął nóż i poderżnął gardło ofierze. Rozległ się ogromny krzyk, ale gdy mieszkańcy przybyli na miejsce, gangstera już nie było.
A kielczak był martwy.

Prosze ;]

koziolek - 2009-02-25 17:27:25

Gangster biegł co sił w nogach. Polecenie od szefa wyraźne, a czasu bardzo mało. Gdy dotarł na miejsce, odetchnął nim spojrzał w okno. Jego ofiara była tam, gdzie powinna. Założyła płaszcz i otworzyła drzwi. W tym momencie gangster rzucił kamieniem w tylną szybę. Ofiara przystanęła, obróciła się i chwyciła do ręki broń. "Cholera. Tego w planie nie było" - pomyślał gangster. Mimo to zdołał wejść do domu przez uchylone drzwi. Poczekał chwilę, aż ofiara wróciła do przedpokoju i skierowała się do drzwi i zawołał: "Dokąd to się wybieramy?" Strzał, na ślepo, ofiara nie mogła go widzieć.
Gangster zaryzykował wychylenie się z za kanapy, padło kolejne kilka strzałów, dostał w ramię. "Cholera" - pomyślał. Ofiara już wybiegła przez otwarte drzwi. Gangster pobiegł za nim, oddał kilka strzałów, trafił go w plecy. Ofiara upadła. Gangster kopnął go i ciągnąc za włosy zaprowadził na ubocze. "Trafiłeś mnie, skurwysynu. Do tego mnie wkurzasz i masz krzywy ryj" - po tych słowach Gangster wyciągnął nóż i poderżnął gardło ofierze. Rozległ się ogromny krzyk, który stawał się coraz bardziej stłumiony z sekundy na sekundę. "Masz szczęście gnojku, że było szybko, łatwo i przyjemnie. Każdy kto będzie następny, poczuje co to prawdziwy ból" - gdy mieszkańcy przybyli na miejsce, gangstera już nie było.
A kielczak był już martwy


Niedługo ja postaram się wymyślić jakiś mord... :):)

Najtłiszka - 2009-02-25 17:50:27

To nie miał być lekki mord,, ja chce mojąąąąąąąąąą wersję. Przecież to na kielczaka, poderżnęłam mu gardło.
Proszęęęęęęęęęęęę... Ja chce moją wersjęęęę.

koziolek - 2009-02-25 17:57:55

oki nie ma problemu;)

Najtłiszka - 2009-02-26 21:07:48

Teraz trzeba koniecznie zajebać JB :)

Historyjka? Na moje pasuje:
Nosił wilk razy kilka,
ponieśli i wilka...

JBarez [']

POLfan - 2009-02-27 15:37:19

Zaciągnęli  go we trzech do piwnicy jednego z domów na ulicy Młodości Blanco gdzie przechadzał się rozmyślając.  Przywiązali go do krzesła, JB patrzył na nich, lecz nie mógł ich poznać gdyż twarze ukryte mieli pod kominiarkami
- Wy…  – wrzasnął patrząc jednemu w oczy lecz nie zdążył dokończyć, oberwał pięścią w twarz, krew  prysnęła z jego nosa, jeszcze jeden cios w brzuch, JB zaczął się krztusić.
- Skup się! – powiedział jeden z mężczyzn i wbił JBarezowi dwa wielkie co najmniej mierzące pięć cali gwoździe po jednym w każdą nogę. JB krzyknął z bólu, źrenice poszerzyły mu się, tak ze wyglądały jak dwie piłki golfowe. Spodnie przesiąkła krew.
- Skupiony?! – zapytał drugi przyczepiając do gwoździ dwa zaciski podłączone do głównego źródła zasilania w domu.
-  Co o nas wiesz? Nadal zamierzasz węszyć? – pytali lecz JB tylko się uśmiechnął lekceważąco i splunął jednemu w twarz, ten spokojnie wyjął chusteczkę, wytarł się nią i upchnął ją JB między zęby. Włączyli przepływ prądu, JB gdyby  nie  owa chusteczka pewnie wrzeszczał by z bólu a tak słychać było tylko jego jęk, trwało to dobre 10 sekund i napastnicy wyłączyli prąd i wyjęli JB  chusteczkę. Cały dygotał, w jego ocach widzieli strach.
- Tutaj nie ma przerw w dostawie prądu, jedno pstrykniecie i będzie płynął przez cały dzień. To jak?  Dogadamy się? Przestaniesz węszyć? – nie zrobiło to większego wrażenia na JB, ponownie splunął a napastnicy ponownie brutalnie włożyli mu chusteczkę do ust i włączyli prąd. JB zrobił się siny na twarzy, oczy wychodziły mu z orbit, tkwiło uwięzione w nich przerażenie. Minęło kolejne 10 sekund i wyłączono prąd.
- To jak? Przestaniesz kozaczyć? Przestaniesz węszyć albo odłączą Cię dopiero wtedy gdy  przyjdą odciąć prąd za niezapłacone rachunki! – JB ponownie oberwał pięścią.
- Przestanę – powiedział drżącym, ledwo słyszalnym głosem JB
- Na pewno? – zapytał jeden z mężczyzn podchodząc do włącznika prądu
- Tak! Na pewno! Przysięgam… Proszę – krzyczał JB zalewając się łzami.
- Wierzymy Ci, ale to Cię nie uratuje – i wyszli włączając przepływ prądu i rzucając ostatnie spojrzenie na przerażoną twarz JB. 


Troche dopisałem :)

Najtłiszka - 2009-02-27 15:41:40

POLfan, jedno pytanie? Te wszystkie błędy stylistyczno gramatyczne to specjalnie? Jeśli nie, to zrobię koretkę...

POLfan - 2009-02-27 15:42:37

Zrób  korektę :P

Najtłiszka - 2009-02-27 18:09:45

Zaciągnęli go we trzech do piwnicy jednego z domów na ulicy Młodości Blanco, gdzie akurat przechadzał się rozmyślając. Przywiązali go do krzesła, JB patrzył na nich, lecz nie mógł ich poznać, gdyż twarze ukryte mieli pod kominiarkami
- Wy…  – wrzasnął patrząc jednemu w oczy lecz nie zdążył dokończyć. Oberwał pięścią w twarz, krew popłynęła z jego nosa, potem jeszcze jeden cios w brzuch, JB zaczął się krztusić.
- Skup się! – powiedział jeden z mężczyzn i wbił JBarezowi dwa wielkie na co najmniej mierzące pięć cali gwoździe, po jednym w każdą nogę. JB krzyknął z bólu, źrenice poszerzyły mu się, tak ze wyglądały jak dwie czarne piłki golfowe. Spodnie przesiąkła krew.
- Skupiony?! – zapytał drugi, przyczepiając do gwoździ dwa zaciski podłączone do małego urządzenia, które to czerpało swoją moc z głownego źródła zasilania w domu.
-  Co o nas wiesz? Nadal zamierzasz węszyć? – pytali, lecz JB tylko się uśmiechnął lekceważąco i splunął jednemu w twarz. Oprawca spokojnie wyjął chusteczkę, wytarł nią lico i wepchnął ją ofierze między zęby, głęboko.
- Ciesz się, że to tylko chusteczka. - zakpił.  Włączyli małe, zgrabne urządzonko jednym przyciskiem. JB gdyby nie chusteczka pewnie wrzeszczałby z bólu, a tak słychać było tylko jego stłumiony jęk. Trwało to dobre 10 sekund, napastnicy wyłączyli prąd i wyjęli JB przedmiot z ust. Cały dygotał, w jego oczach zobaczyli strach.
- Tutaj nie ma przerw w dostawie prądu, jedno pstrykniecie i będzie pieścił cię przez cały dzień. - Gangster uśmiechnął się na myśl o dalszym katowaniu.
- To jak?  Dogadamy się? Przestaniesz węszyć? – nie zrobiło to większego wrażenia na JB, ponownie splunął, choć tym razem nie trafił, a napastnicy ponownie brutalnie włożyli mu chusteczkę do ust i włączyli prąd. Ofiara zrobiła się sina na twarzy, oczy wychodziły mu z orbit, a jego pewność siebie została już na pewno wykończona. Minęło kolejne 10 sekund i wyłączono prąd.
- To jak? Przestaniesz kozaczyć? Skończysz węszyć, czy mamy cię pieścić prądem tak długo, aż dopiero panowie z elektrowni cię wybawią za niezapłacone rachunki?! – JB ponownie oberwał pięścią.
- Przestanę... – powiedział drżącym, ledwo słyszalnym głosem JB
- Na pewno? – zapytał jeden z mężczyzn podchodząc przy tym do maszynki.
- Tak! Na pewno! Przysięgam… Proszę! – krzyczał JB zalewając się łzami.
- Wierzymy Ci, ale i tak to Cię nie uratuje – i wyszli zostawiając urządzenie włączone, a w progu rzucili ostatnie spojrzenie na przerażoną twarz JB. Nad ranem nieżywego mieszkańca odnalazł listonosz.

koziolek - 2009-03-01 03:05:58

napisałem mord na JB, jak się wam spodoba to wstawcie... troszke długi i "chory" na swój sposób, ale chciałem się zabawić pisząc ostatni raz historyjkę w tej edycji. Jak doczytacie do konca i się spodoba to możecie uzyc (bede wdzięczny:D)

Xandir był kolejnym niczemu winnym człowiekiem, który został wydany na pewną śmierć niczym knur na świniobicie (o dziwo to porównanie najbardziej pasowało do krwawych scen, jakie miały miejsce w odpowiednim ostępie czasowym w Cantelo). Jedyne co mogło cieszyć bohaterskich obywateli tego miasta to zabicie jednego z tych gości, którzy przyczynili się…i będą przyczyniać się dalej do zabójczej masakry dzięki, której o tych okolicach będą pisać legendy, a każda matka będzie w przyszłości straszyć swoje niesforne dzieci zepsutymi do szpiku kości, złymi aż po czubki palców ludźmi, którzy nie cofną się przed niczym, by zrealizować swój cel (oczywiście tylko i wyłącznie po trupach). Koziołek był cennym i jedynym trofeum, zabicie go pozwoliło na zaświecenie malutkiego światełka w tunelu. Do dnia dzisiejszego żalił się i skarżył samemu Lucyferowi w ognistych czeluściach prosząc o zemstę na oprawcach…a zemsta tego dnia w końcu nadeszła.

………………………………………

Wiedział, że tego dnia śmierć zapuka do jego drzwi, dlatego nie starał się specjalnie przed nią ukrywać. Miał tylko nadzieje, że pojawi się nagle i pozwoli na bezbolesne odejście z tego zasranego świata, gdzie nie liczą się żadne wartości. Ten dzień wydawał się być jednym ze spokojniejszych w Cantelo od paru tygodni… Zimny, mroczny i nad wyraz brutalny luty minął bezpowrotnie, a za oknami wszelkiej maści mieszkańców tego morderczego miasteczka coraz częściej można było ujrzeć wyglądające zza chmur słońce, oraz zbliżającą się wielkimi krokami wiosenną aurę. Postanowił upić się na umór, w innym wypadku nerwy zjadłyby go żywcem. Pub u El Siete był idealnym miejscem na totalny zgon przy ogromnych ilościach wódki. Pił w szklankach pochłaniając kolejne procenty niczym wode mineralną. Siedział i pił z tymi, których znał od dawna oraz z tymi, których dopiero co poznał…wiedział, że w każdej chwili mafia może dobrać się do jego tyłka, lecz z czasem przestało go to interesować. Zasnął przy stoliku niczym niemowlę…

Było coś wcześniej wspomniane o bezbolesnej śmierci?! Taki chuj :P
… Zaczynał dochodzić do siebie, lecz nie bardzo wiedział co wydarzyło się w przeciągu ostatnich kilku godzin. Twarz, ręce, nogi…kurwa całe ciało zaczęło piec go niemiłosiernie jakby ktoś pomylił go z nieheblowaną deską i potraktował papierem ściernym. Zobaczył swoje odbicie w lustrze stojącym naprzeciwko niego. Okazało się, że jest cały pozdzierany i to nieprzypadkowo.

- Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka – usłyszał głos zakapturzonej postaci wpatrującej się w niego od jakiegoś czasu
- Dalej skurwysyny róbcie co trzeba – warknął z pogardą
- Spokojnie, nie gorączkuj się. Specjalna okazja, wyjątkowy gość, musimy to uczcić. Trzeba się napić jak na słowiański naród przystało- po tych słowach do pomieszczenia weszło dwóch kolejnych zamaskowanych mężczyzn, którzy chwycili skrępowaną ofiarę i przenieśli do łazienki, gdzie napierdalało alkoholem mocniej niż w gorzelni. Wanna zapełniona była destylowanym spirytusem, którego odór w takich ilościach przyprawiał o odruchy wymiotne.

- No to hop, umyjemy plecki – powiedział jeden z nich, kierując biedaka w strone wanny.
- Wy pojeby, JESTEŚCIE CHORZY PSYCHICZNIE!! DO CZUBKAaAAAAAA!!! – ból wręcz rozdzierał go od środka, przeszywając jego ciało milimetr po milimetrze. Zamoczony po samą szyje starał się nie wdychać tych kurewsko mocnych oparów, by nie zwymiotować.
- Na chuj to kozaczenie? Chciałeś się kurwa napierdolić na maksa to proszę bardzo, tylko popita się skończyła…NA ZDROWIE! – twarz została całkowicie zanurzona w spirytusie. Odruchowo próbował złapać powietrze co skończyło się zachłyśnięciem…przez gardło przelało się prawdziwe piekło, a odruchy wymiotne momentalnie przemieniły się w  rzyganie takiej skali, że każdy narząd w ciele wykręcił się na 5 różnych sposobów. Bagdad w porównaniu z tym co ofiara miała zaserwowane w żołądku to domowe przedszkole. Widok bólu spotęgowanego na dodatek przez okaleczone ciało był tak widoczny, że aż napastnicy zaczęli się wzdrygać i czuć niezbyt rześko. Gdy z ust zaczęła wydobywać się krew, a ofiara przestała oddychać, mordercy zaspokoili swoje bestialskie potrzeby i poczuli się na ten dzień spełnieni.
- Alkohol w nadmiarze szkodzi drogi JB – rzucił szyderczo na pożegnanie jeden z nich

JBarez [*]

POLfan - 2009-03-01 10:18:21

Sie zobaczy :]
Chociaz ja z Najt dziś sie umówiliśmy na pisanie mordu JB. To bedzie ... gwałt :]

Najtłiszka - 2009-03-01 11:49:50

Koziolek, to pisz morderstwo na ksiedza, on bedzie nastepny ;) ;>>> Dowolna dowolność na kleche który nam krwi napsuł sporo.

koziolek - 2009-03-01 12:11:29

mi bez różnicy, byleby został użyty w miare szybko... najwyżej pozmieniacie nick (choć nie powiem - mam chęć zemsty akurwat na JB, który mnie w końcu wykrył, przemyślcie to:D:D:D zrobi mi sie odrobinę lżej na sercu)

POLfan - 2009-03-01 15:31:41

Johny Bravo przechadzał sie ulicą rozglądając się nerwowo dookoła, czuł śmierć, swoją śmierć w  powietrzu, już raz udało mu się uniknąć strasznego losu, ale czuł że tym razem tyle szczęścia nie będzie miał. NIe mylil się, idąc usłyszał za sobą kroki, ostatnie co zobaczył zanim zemdlał to wielka pięść trafiająca go w twarz...
Uosobieniem piekła dla JB, stała stara piwnica Domu Publicznego. Cuchnęło tam jak w publicznej toalecie i było równie brudno. Na wilgotnej betonowej posadzce walało się mnóstwo pustych puszek po iwie i wszystko pokrywała warstwa tłustego brudu, nie sprzątanego chyba od czasów wybudowania budynku. Można tam było się dostać tylko po chwiejnych schodach przymocowanych do nierównej, kamiennej ściany piwnicy.
Ze ściany zwisała spłowiała, czerwona gruszka do lewatywa. Po prawej stronie stała powyginana, biała lekarska szafka, w niej tuzin pudełek starych, rozpadających się prezerwatyw zamawianych z katalogu wysyłkowego, a oprócz tego kilkanaście lateksowych ochraniaczy na palce, używanych przez lekarzy do badania odbytu.
Jednak najbardziej intrygujący był stół roboczy. Był stary, koślawy, wyglądał jakby zrobiono go setki lat temu. Blat pokrywał ciemnopomarańczowy, włochaty materiał, przypominający włosy szmacianej lalki, zniszone wieloletnim używaniem. Do stołu niezdarnie dobudowane szufladę, która była zamknięta. Powyżej na belkach stropu zamocowano duże lustro w drewnianej ramie, takie jak zwykle wiesza się na drzwiach. To jednak, nie wiadomo dlaczego, umieszczone było na suficie. A na ścianach wokół widniały niechlujnie poprzyklejane fotografie przedstawiające stosunki sodomistyczne...
W centrum tego przyjemnego miejsca, na wspomnianym, metalowym stole, dochodził do siebie JB. Otworzył oczy i doznał szoku połączonego z przerażeniem, widząc miejsce w którym się znalazł. Spróbował się ruszyć i syknął z bólu, był przywiązany to owego stołu drutami kolczastymi. Spojrzał w górę i ujrzał wielkie lustro, co spotęgowało to tylko jego przerażenie, w lustrze ujrzał siebie odzianego tylko w stare wytarte slipki. Kolejna próba jego ruchu skutecznie została stłumiona przez ból jaki odczuł na nadgarstkach i kostkach... Chyba ktoś go usłyszał... I właśnie wtedy zdał sobie sprawę, że robienie hałasu nie było najmądrzejszym posunięciem. Spojrzał na schody wiodącena zewnątrz. Niestety już schodziło nimi 3 oprawców kierując się w jego stronę.
Gdy już zeszli na dół, zwrócili się ku niemu, lecz Johny nie ujrzał ich twarzy, ponieważ mieli lasteksowe sadomistyczne maski, na których prezentowały się okropne uśmiechy. Jeden z mężczyzn otworzył szufladę i wyjął z niej wielki, obślizgły wibrator. Zapewne był używany już wielokrotnie o czym świadczył brud pokrywający go. Oprawca podszedł do JB, a ten niestety był zbyt przerażony by cokolwiek powiedzieć. Drugi z mężczyzn wszedł na stół na którym leżał JB i uklęknął nad nim okrakiem. Oczy JB były pełne przerażenia, chciał krzyczeć lecz głos zamarł na dobre w gardle. Klęczący nad JB gangster wziął stary wibrator do dłoni, i wcisnął go do ust przerażonego Johnego i donośnym głosem, rozkazał zrobienie fellatio, kawałkowi gumy... Oniemiały ze strachu Johny nie miał wyjścia. Po chwili zobaczył w lustrze nad  sobą jak drugi z mężczyzn wyciąga wieli nóż i jednym ruchem zdarł  stare slipki z JB. Trzeci z mężczyzn zniknął z jego pola widzenia. Gdy wyciągnięto wibator z jego ust jeden z mężczyzn boleśnie rozwarł mu nogi a drugi wepchnął ośliniony  wibrator w jedyny  otwór jaki posiadał JB. Johny  wrzasnął, oniemiały i przerażony nie wiedział co robić. Próbował się ruszyć lecz druty skutecznie go powstrzymywały, z jego nadgarstków pociekła krew. W bólu jaki zadawał mu jeden z oprawców wpychajac wibrator w odbyt zobaczył trzeciego z mężczyzn zbliżającego się do niego z filiżanką .. kawy. -Chyba nasz przyjaciel chciałby się napić - powiedział i wylał wrzątek na klatkę piersiową JB. W piwnicy słychac teraz było tylko wrzask Johny'ego Bravo. Jego wielkie jak pięciozłotówki oczy zaszły łzami.
- Ulżymy Ci - usłyszał JB a jeden z mężczyzn podszedł i szybkim ruchem nożem poderżnął mu gardło...
- Eh... Szkoda, że tak szybko to się skończyło, myślałem jeszcze o jakiejś przyjemnej lewatywie. - wzruszył się mafiozo stojący z boku.
- Nie rozczulaj się za bardzo, pora sprzątnąć resztę miasta, kto wie, może nie mniej brutalnie. - stwierdził inny, po czym poszli zabawić się z panienkami znajdującymi się parę metrów wyżej.

Najtłiszka - 2009-03-01 15:32:48

Mojeeeee :P

Johny Bravo przechadzał sie ulicą rozglądając się nerwowo dookoła, czuł śmierć, swoją śmierć w powietrzu, już raz udało mu się uniknąć strasznego losu, ale czuł że tym razem tyle szczęścia nie będzie miał. NIe mylil się, idąc usłyszał za sobą kroki, ostatnie co zobaczył zanim zemdlał to wielka pięść trafiająca go w twarz...

Uosobieniem piekła dla JB, stała się stara piwnica Domu Publicznego, w której sie znalazł. Cuchnęło tam jak w publicznej toalecie i było równie brudno. Na wilgotnej betonowej posadzce walało się mnóstwo pustych puszek po piwie i wszystko pokrywała warstwa tłustego brudu, nie sprzątanego chyba od czasów wybudowania budynku. Można tam było się dostać tylko po chwiejnych schodach przymocowanych do nierównej, kamiennej ściany piwnicy.
Ze ściany zwisała spłowiała, czerwona gruszka do lewatywa. Po prawej stronie stała powyginana, biała lekarska szafka, w niej tuzin pudełek starych, rozpadających się prezerwatyw zamawianych z katalogu wysyłkowego, a oprócz tego kilkanaście lateksowych ochraniaczy na palce, używanych przez lekarzy do badania odbytu.
Jednak najbardziej intrygujący był stół roboczy. Był stary, koślawy, wyglądał jakby zrobiono go setki lat temu. Blat pokrywał ciemnopomarańczowy, włochaty materiał, przypominający włosy szmacianej lalki, zniszone wieloletnim używaniem. Do stołu niezdarnie dobudowane szufladę, która była zamknięta. Powyżej na belkach stropu zamocowano duże lustro w drewnianej ramie, takie jak zwykle wiesza się na drzwiach. To jednak, nie wiadomo dlaczego, umieszczone było na suficie. A na ścianach wokół widniały niechlujnie poprzyklejane fotografie przedstawiające stosunki sodomistyczne...

W centrum tego przyjemnego miejsca, na wspomnianym, metalowym stole, dochodził do siebie JB. Otworzył oczy i doznał szoku połączonego z przerażeniem, widząc miejsce w którym się znalazł. Spróbował się ruszyć i syknął z bólu, był przywiązany to owego stołu drutami kolczastymi. Spojrzał w górę i ujrzał wielkie lustro, co spotęgowało to tylko jego przerażenie, w lustrze ujrzał siebie odzianego tylko w stare, wytarte slipki. Kolejna próba jego ruchu skutecznie została stłumiona przez ból jaki odczuł na nadgarstkach i kostkach... Chyba ktoś go usłyszał... I właśnie wtedy zdał sobie sprawę, że robienie hałasu nie było najmądrzejszym posunięciem. Spojrzał na schody wiodące na zewnątrz. Niestety schodziło już nimi trzech oprawców kierując się w jego stronę.
Gdy już zeszli na dół, zwrócili się ku niemu, lecz Johny nie ujrzał ich twarzy, ponieważ mieli lasteksowe sadomistyczne maski, na których prezentowały się okropne uśmiechy. Jeden z mężczyzn otworzył szufladę i wyjął z niej wielki, obślizgły wibrator. Zapewne był używany już wielokrotnie o czym świadczył brud pokrywający go. Oprawca podszedł do JB, a ten niestety był zbyt przerażony by cokolwiek powiedzieć. Drugi z mężczyzn wszedł na stół na którym leżał JB i uklęknął nad nim okrakiem. Oczy JB były pełne przerażenia, chciał krzyczeć lecz głos zamarł na dobre w gardle. Klęczący nad JB gangster wziął stary wibrator w dłoń, i wcisnął go do ust przerażonego Johnego i donośnym głosem, nakazał zrobienie fellatio kawałkowi gumy...
Oniemiały ze strachu Johny nie miał wyjścia. Po chwili zobaczył w lustrze nad sobą jak drugi z mężczyzn wyciąga wieli nóż i jednym ruchem zdarł stare slipki z JB. Trzeci z mężczyzn zniknął z jego pola widzenia. Gdy wyciągnięto wibator z jego ust jeden z mężczyzn boleśnie rozwarł mu nogi a drugi wepchnął ośliniony wibrator w jedyny otwór jaki posiadał JB. Johny wrzasnął, oniemiały i przerażony nie wiedział co robić. Próbował się ruszyć lecz druty skutecznie go powstrzymywały, z jego nadgarstków pociekła krew. W bólu jaki zadawał mu jeden z oprawców wpychajac wibrator w odbyt zobaczył trzeciego z mężczyzn zbliżającego się do niego z filiżanką .. kawy. -Chyba nasz przyjaciel chciałby się napić, jest taki wymęczony przez nasze zabawy... - powiedział i wylał wrzątek na klatkę piersiową JB.

W piwnicy słychac teraz było tylko wrzask Johny'ego Bravo. Jego wielkie jak pięciozłotówki oczy zaszły łzami. - Ulżymy Ci - usłyszał JB a jeden z mężczyzn podszedł i szybkim ruchem nożem poderżnął mu gardło...
- Eh... Szkoda, że tak szybko to się skończyło, myślałem jeszcze o jakiejś przyjemnej lewatywie. - wzruszył się mafiozo stojący z boku.
- Nie rozczulaj się za bardzo, pora sprzątnąć resztę miasta, kto wie, może nie mniej brutalnie. - stwierdził inny, po czym poszli zabawić się z panienkami znajdującymi się parę metrów wyżej.

EDIT:
Tak czy siak PolFan, moje dziecko, jesteśmy ostro popieprzeni...

Pixik - 2009-03-01 15:57:04

wlasnie czy to nie nazbyt popierdolone?

POLfan - 2009-03-01 16:38:31

Nie :]
Miało takie być :P Nie na darmo myśleliśmy :P

koziolek - 2009-03-01 17:26:00

;(... no nic grzecznie poczekam na swoją kolej i lekko tekst poprawię bo jutro raczej umiera też POLfan... a księdzem tak w ogole jest Nazim tak?

www.starevolution.pun.pl www.wadfag.pun.pl www.narutograng.pun.pl www.wielkopolskiots.pun.pl www.gniazdko.pun.pl